Poród siłami natury czy cesarskie cięcie? Co wybrać?




Tygodnie ciąży lecą cały czas do przodu, to już trzecia moja ciąża , więc naprawdę już  tych tygodni  nie liczę.

 

Aplikacja w moim telefonie przypomina mi co tydzień co się dzieje w moim brzuchu, jak wygląda moje dziecko i jakie badania powinnam zrobić.



Mój telefon jest lepszy od położnej, wciąż sprawdza moją wagę ciała.

Data porodu jest coraz bliżej.

W jaki sposób mam rodzić? Co powinnam wybrać?


 Na pewno chciałabym  urodzić po ludzku, z szacunkiem do mojej osoby i mojego maleństwa.
W Polsce jest to mało możliwe , przynajmniej wyciągam takie wnioski z poprzednich doświadczeń.

12 lat temu urodziłam pierwsze dziecko.
Urodziłam siłami natury , za co czytelniku będziesz mi bić brawo.

 Jeśli mogłabym powtórzyć ten poród i mieć wtedy jakiś wybór ,to wybrałabym cesarskie cięcie .
Urodziła się w zamartwicy.

Miesiąc była w Centrum Zdrowia Dziecka.
Jeździłam z nią przez dwa lata na rehabilitację. Zakończona podobno sukcesem.
Niestety problemy widać dopiero po latach.

Do dzisiejszego dnia odczuwamy problemy z dzieckiem, brak sprawności manualnej , zła sensoryka , problemy w nauce, brak pamięci i koncentracji,  wysoki czynnik rozproszenia.
Czego chcieć więcej?

7 lat temu przez cesarskie cięcie przyszła na świat druga córka.
Tu zostanę pewnie zlinczowana przez naszą  chorą społeczność lub po prostu źle oceniona ,
że to przecież nie był poród , bo nic nie odczułam.

Odczułam. Nie tylko ja.

Ta ciąża , była zagrożona,wskazania od lekarza - cesarka.

W szpitalu kazali rodzić naturalnie.

15 godzin leżałam i czekałam na cud , że wszystko będzie dobrze.
W końcowej fazie straciłam przytomność, spadłam ze szpitalnego łóżka na zimną i twardą posadzkę.
Kiedy nasze serca zwolniły tempo ,a dziecko było zagrożone w  zamartwicy, wtedy zawieźli nas w ostatniej chwili na blok operacyjny.
Przed 23:00 było już po wszystkim - najgorszym, wspomnienia złe zostały. Mój partner czekał całą noc na ławce pod szpitalem i płakał.

Rankiem po wybudzeniu z leków, poszliśmy szukać swojego szczęścia na oddziale.
Kiedy ją znalazłam, zabrałam ze sobą i nie oddałam do samego wypisu.

Tym razem nie chcę dopuścić do złych wspomnień .
Chcę wybrać świadomie  cesarskie cięcie  i nie dlatego, że tak prościej .
Nie idę na łatwiznę.
Chcę urodzić zdrowego synka.

Nie chcę komplikacji.








4 komentarze:

  1. Kiedy ma się złe doświadczenia, wiadomo, że szuka się wyjścia takiego by kolejnym razem było dobrze. Ocenianie wyboru kobiety, matki jest nie na miejscu. Każda z nas urodziła, czy naturalnie czy przez cc, ale urodziła swoje ukochane i wyczekane dziecko. I tylko to jest ważne :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybym miała teraz wybierać (choć u mnie to już starczy :D) ja też zdecydowałabym się na cesarkę.
    Najmilej wspominam poród z Alankiem, ale tu byłam znieczulona po ogromnej walce z lekarzem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Agatko ja miałam 2 cesarskie cięcia i to wcale nie jest pójście na łatwiznę, może i sam poród przebiega szybciej, ale ból odczuwalny później zrozumie tylko osoba rodząca w ten sposób. I masz całkowitą rację, wybór metody porodu powinien zależeć tylko i wyłącznie od kobiety rodzącej, a nie lekarza czy położnej. Życzę ci z całego serducha by synek urodził się zdrowy i silny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Amen! Każdy powinien mieć wybór co do tego jak chce rodzić.

    OdpowiedzUsuń