Mama wraca do pracy

 Po kilku latach siedzenia w domu, wróciłam do pracy.


Niesamowite jest to, że rodząc trzy lata temu Tosia w szpitalu byłam całkiem sama, teraz też tak jest.
Jestem sama, nie mam komu zwierzyć się jak minął mi kolejny ciężki dzień, które dziecko podpadło najbardziej. W domu cisza i pustka, tak jak w moim sercu.




 Mój dzień zaczyna się o świcie, gotuję świeżą zupę, budzę dzieci, podaję śniadanie i wychodzę z domu z młodym do przedszkola.

Później spóźniona z wywieszonym jęzorem biegnę do pracy.

Martwię się cały dzień, czy dzieci dadzą sobie radę, nie poparzą się w kuchni, czy odrobią wszystkie lekcje, czy najstarsze nie pokłócą sie zbyt mocno. Teraz gdy są wszyscy chorzy, martwię się o wszystko jeszcze bardziej ale taki jest już los każdej matki.

 Martwię się czy Antoni nie będzie zbyt długo płakać w przedszkolu i czy znowu zacznie płakać jak tylko stanę w drzwiach po niego, czy da radę wytrzymać kolejne długie 10 godzin bez mamy.


Tatę już stracił, całkiem niedawno, więc mu jest ciężko dostosować się do nowej sytuacji. Tata nie pamięta, że dzieci go potrzebują, spędza z nimi zbyt mało czasu, dla niego każdy musi przyzwyczaić się do nowego życia, w którym nic nie dzieje się bez przyczyny.
Rozumiem go, ale nie zrozumiem tego całego cierpienia, które nam wszystkim podarował w prezencie, zamykając za sobą drzwi.

Nie rozumiem mężczyzn, chociaż wydają się tacy prości w obsłudze, to mogliby czasem otworzyć się bardziej, by można było ich zrozumieć lepiej.

Po powrocie z pracy nie mam już na nic siły ale zaciskam pośladki bo trzeba przygotować drugie danie do zjedzenia na jutro, zastanawiając się ile jeszcze starczy mi sił, by przetrwać to wszystko.

Tak, teraz tylko na mojej głowie jest rozbrykana trójka i pies, nikogo to nie obchodzi czy poradzę sobie z tym nowym życiem, którego nie chciałam i nie chcę nadal. Miałam swoje plany, które zdobywałam powoli małymi krokami, teraz nie mam nic.

Miałam dom, mężczyznę którego kocham, dzieliłam z Nim  swój każdy dzień, miałam wesołe dzieci.

Teraz pozostał tylko smutek i żal, a najgorsze jest to, że wciąż czekam na Niego....









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz