Związek na odległość bywa strasznie ciężki, na szczęście po tylu latach da się do tego przywyknąć. Może tobie wyda się to dziwne ale ja nie lubię jak mój facet pracuje na miejscu, on też tego nie lubi.
Jesteśmy w związku prawie 11 lat, mamy dwójkę dzieci, wychowujemy razem troje. Przy dzieciach zawsze jest co robić, czas szybko leci, dziś jest poniedziałek, jutro czwartek, a po jutrze wraca On.
Przez cały tydzień odliczam dni do jego powrotu, razem z dziećmi, cieszymy się kiedy wraca do domu, cały i zdrowy, już raz stracił palca ale Czesi przyszyli za 50 EURO.
Może już jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że nie widujemy się za często, ale wtedy bardziej doceniamy każdą spędzoną chwilę razem.
Przez tyle lat nauczyłam się samodzielności, wychodziłam z domu do lekarza, sklepu, a czasem do pracy zawsze razem z dziećmi, nie miałam osoby do pomocy i na nikogo nie mogłam liczyć, wtedy miałam dwójkę dzieci, teraz mam troje. Robię dokładnie tak samo.
Na zebrania do szkoły wychodzimy wszyscy, najmłodsi zostają ze mną w sali, kiedy młody zaczyna marudzić, grzecznie przepraszam i wychodzę, przeważnie wtedy, kiedy mówią o najważniejszych sprawach ale co zrobić, tak wygląda moje życie.
Przychodzą takie dni, że On postanawia rzucić robotę i zostaje przy nas, poszukiwania dobrej pracy trwają miesiącami. Ten za mało płaci, tamten go oszukał na pieniądze, inny nie ma papierów na jazdy po mieście, a on jako kierowca płaci wysokie mandaty.
W Warszawie nie jest tak łatwo o dobrą pracę, uczciwego pracodawcę, a co dopiero myśleć o super zarobkach, zawsze się trafi się na jakiegoś oszusta.
Dni uciekają, On chodzi zmartwiony po ścianach, myśli zaprzątają głowę, siwych włosów coraz więcej.
Nie chcę go takiego przy sobie, niech jedzie w świat, tam gdzie jego miejsce, gdzie będzie czuł się dobrze, gdzie będzie mógł na nas zarobić, chociaż praca kierowcy ciężarówki nie jest dobrze płatną pracą, za ten trud i rozłąkę, odpowiedzialność za siebie i innych na drodze, samochód i ładunek to naprawdę niewielkie pieniądze.
Związek na odległość mierzony w tysiącach kilometrów, może przetrwać.
To czas od poniedziałku do piątku, które wypełniają dzieci, On ma gorzej - za dużo myśli, tęskni, płacze, czasem psychika siada.
Wiecznie wiszę na telefonie, kiedyś więcej teraz mniej ale dlatego, że najmłodszy jest teraz najważniejszym facetem w domu i bardzo pochłania mój czas.
Jaka musi być żoną kierowcy ciężarówki?
Taka jak ja, samodzielna i cierpliwa, przygotowana na wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz