Wpadki matki

Zawsze chciałam mieć idealną rodzinę, ja jako matka też miałam być idealna. Niestety nie wyszło, zawsze coś jest nie tak.

 Czy zdarzyło ci się pomylić imiona swoich dzieci?
 Ja to robię notorycznie i naprawdę nie wiem czemu to robię, przecież moje dzieci różnią się od siebie, nie mam bliźniąt w domu, mało tego płeć też nie ma znaczenia.
Nie wiem czemu to robię, może jest nas za dużo w domu?
Najgorzej pomylić imię swojego faceta z synem, na szczęście nie jest to imię sąsiada, o którym mówiłaś głośno, że ten przynajmniej trzyma linię i nie ma takiego brzucha jak on.



Wiem, to nie jest normalne, ale jakoś musiałam zmobilizować swojego do odchudzania.
Udało się!



Jestem ciężkim przypadkiem, wiecznie chodzę niewyspana, dzień zaczynam od dwóch kaw w dużym szarym kubku z ikea, nie może być mniejszy, bo wtedy się nie rozbudzę, nie można mi go zabrać, bo zamieniam się w zwykłą wiedźmę i gderam do wieczora.
Nieprzytomna chodzę po ulicach, nie rozpoznaję ludzi, często wyrywa mnie z zamyślenia jakieś obce dzień dobry.


Wizyty do lekarza zapisuję na małych kolorowych karteczkach, które notorycznie gubię, czasem przyklejam je na lodówkę, tylko nie potrafię ich upilnować by zostały na swoim miejscu, krasnoludki je wynoszą, lub połyka ich jakiś tajemniczy potwór ze środka krainy lodu.
Później zmuszona jestem do zapisania dzieci na kolejną wizytę u lekarza, na którą oczekuje się miesiącami.

Skleroza nie boli.

Zapominam często, o wszystkim ale można mi wybaczyć, przecież mam już swoje lata.
Mylę daty urodzin, składam życzenia dzień wcześniej lub dzień później, ale zawsze jestem blisko! Mylę dni tygodnia, ale na szczęście nie zdarza się często.
Czasem bywa, że zapomnę zabrać pieluchy na zmianę, a jesteśmy na jakiejś dłuższej wyprawie, wtedy to już może wyskoczyć większa śmierdząca sprawa.
Mieszkając kiedyś u babci uprałam dywan shaggy, położyłam go na piecu kaflowym aby szybciej się wysuszył i pojechałam do pracy, kiedy wróciłam doznałam szoku, zostałam bez dywanu, teraz oddaję dywany do pralni.
Na spacery z aparatem zapominam zabrać karty pamięci, lub baterii.
Mogłabym tworzyć listę wpadek przez cały rok, zawsze coś mi się przydarzy ciekawego.

Dzień przed świętami złamałam palca,  dwa dni po świętach na spacerze w lesie, biegnąc po dróżce potknęłam się o korzeń, jedną ręką, tą zdrową uratowałam aparat, drugą hamowałam po ziemi, między złamanym palcem pokazał się zakrwawiony krater z mięsem, a córka przestraszona na widok krwi powiedziała : Mamo żyj!

Jesteśmy na spacerze, słyszę głos.
Niestety tylko w mojej głowie: To pies?
Kawałek dalej, ktoś coś krzyczy podobnego, ale dlaczego ubzdurałam sobie, że to coś do mnie?
To nie wiem.
Krzyczę na głos: Słuuuuchaaam?

Rodzina zapada się ze wstydu pod chodnik, a później całą drogę nabijają się ze mnie, że ludzi zaczepiam pod komendą!

Oferma życiowa?
Pechowiec i sklerotyczka?

Tak to ja :)

Powiedzcie, że nie jestem sama i wam też "coś" się zdarza zrobić nie tak, jak trzeba.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz