Zabawa po deszczu

Jako mała dziewczynka uwielbiałam spędzać wakacje u swojej prababci

wyjeżdżałam na wieś z ogromną ochotą porzucając kolegów i koleżanki w Warszawie. Kochałam zapach koszonych łąk, jeździliśmy z rodziną na 40 km wycieczki rowerowe, a najbardziej kochałam kąpać się w  błotnistych kałużach na ulicy, zakładając wcześniej ogromne, sięgające aż do pupy kalosze pradziadka.



Kąpiel błotna sprawiała mi największą frajdę, robiłam nogami ogromne fale i udawałam, że jestem na morzu, sprawdzałam razem z bratem w którym miejscu kałuży jest najgłębiej, ja oczywiście w taki sposób by zamoczyć swoje gatki.
Uciekałam razem z rodzeństwem z wielkim piskiem, a czasem i głośnym krzykiem przed nadjeżdżającymi samochodami, by nas nie pochlapały za bardzo, co się może wydać teraz śmieszne, bo  bardziej niż byliśmy wtedy mokrzy już przecież się nie dało, ale ja o tym się dopiero dowiedziałam wracając do domu ;) .




To było najpiękniejsze i najbrudniejsze dzieciństwo jakie mogłam dostać od swoich rodziców, tak piękne że pozwoliłam z niego korzystać swojemu synkowi, ta radość na jego twarzy kiedy przeżywa to co ja, kiedy byłam jeszcze dzieckiem, ta fascynacja wodą, błotem, chlapaniem na wszystkie strony świata i milion myśli  które krążą w tej małej główce jest po prostu cudowna.




Mój syn odziedziczył pasję wodną po mnie, jest zakochany  chyba w każdej kropli deszczu i kałużach po nim. Zaciekawiony zagląda do rynien i patrzy na kapiącą wodę, patykiem i rączkami rozmazuje ostatnie krople spływającej wody, a kiedy kończy się woda zawsze zostaje przecież błoto.





Nikt nie ucierpiał w tej zabawie.





Mój syn nie siedział w kałuży kilku godzin, nie odmoczył sobie pupy.
Nie przeziębił się, nie miał kataru i wysypki.
Po skończonej zabawie, która trwała 20 minut wszedł sam do domu, pod same drzwi łazienki aby wziąć prysznic i zmienić mokre ubrania na suche.

Takie mam mądre dziecko!





Lipec w tym roku jest strasznie deszczowy, więc moje dziecko  ma wielkie pole do popisu, może badać teren do woli, a mama ma dużo pracy przy przebieraniu malucha w suche ubranka i praniu brudnych gatek :)
Mam nadzieję, że w końcu pogoda w Warszawie się poprawi i wyjdzie słońce które zaświeci i zostanie z nami na dłużej.


A Wy drogie mamy, na co pozwalacie swoim dzieciom?

Jakie macie swoje piękne wspomnienia z dzieciństwa?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz